Jesieni jestem amator – wyznawał Gałczyński w utworze Inge Bartsch. Można być jej admiratorem, można za nią nie przepadać, ale z jednym zgodzi się każdy: ładne wiersze o jesieni pozwolą przetrwać najgorsze słoty. Jako że wrzesień powoli dobiega końca i trzeba uzbroić się na niepogodę, proponuję osiem najlepszych!
Jesień zaczyna się pierwszego września
Astronomowie mogą mówić swoje, ale dla mnie początek jesieni zawsze pokrywa się z pierwszym września. Sprawa prosta – koniec wakacji. A rozpoczęcia roku szkolnego, uroczyste akademie oraz pierwsze lekcje języka polskiego już zawsze będą mi się kojarzyły z tematyką drugowojenną. Nikt zaś nie połączył tego tematu z jesiennym pejzażem tak pięknie, jak uczynił to Pieśnią o żołnierzach z Westerplatte Konstanty Ildefons Gałczyński. Genialne wykorzystanie kontrastu!
Jest to wiersz niewątpliwie liryczny, ale ma w sobie również wiele z klimatu marszowego. Gałczyńskiego zawsze uwielbiałem jednak za liryzm tkliwy i rozmarzony. Bycie amatorem jesieni z pewnością sprzyjało wyciąganiu z tej pory roku najdelikatniejszych nut. Tak właśnie dzieje się w poświęconym Halszce Buczyńskiej wierszu Jesień. Nawet Jan Kochanowski (który również zdaje się być tutaj wyraźną inspiracją) nie potrafił z tak wielką maestrią przywołać klasycznej frazy Horacego!
Trochę wspomnieniowa, trochę jak każda inna pora roku
Najładniejsze wiersze o jesieni muszą nas ogrzewać swoją rzewnością, ale w przypadku utworów Juliana Tuwima uda się ją doprawić subtelną nutą ironii. Zanim jednak to nastąpi, na scenę niech wejdzie żółty nieśmiertelnik – październik. Wspomnienie znane jest dzisiaj przede wszystkim dzięki wykonaniu Czesława Niemena. Z tego powodu nieco ciężko czytać tekst w innym rytmie niż ten nadawany przez utkwioną w głowie melodię, ale z nią czy bez niej, i tak jest to wiersz na poziomie nieosiągalnym dla większości z nas.
Wspomnianej ironii nie zawiera wbrew pozorom żaden z tekstów przeznaczonych dla dojrzałej publiki. Z nieznanego mi powodu umieszczony został w zbiorze wierszy dla dzieci, który nabyłem niedawno w jednym z dyskontów. Podczas lektury tej książeczki czułem się jakbym przeżywał najlepszy Dzień Dziecka. Dopóty, dopóki nie utkwiłem wzroku w utworze Rok i bieda. Jesień różni się tam nieco od innych pór roku, ale w swoim rdzeniu jest dokładnie tym samym, co one. Nosicielką nieszczęść.
Wiersze O jesieni, jesieni
Nie wiem czy którykolwiek z polskich poetów napisał tak wiele wierszy o jesieni jak Kazimiera Iłłakowiczówna. Były wśród nich i krotochwile publikowane dziś w zbiorach wierszy dla dzieci, były i tak lubiane przeze mnie liryzmy. Koniec końców wybrałem spośród nich wiersz buzujący od emocji. Jakich? Ano nie do końca wiadomo. Jedni czytelnicy widzą w nim wyraz bezilności i rozpaczy. Inni – moc i energię, które wraz z ostatnim zawołaniem eksplodują i wybijają się na niezależność, zupełnie jak w dineyowskim Frozen 😉
A jak wydaje się wam?
Andrzej Bursa, którego mogliście nie znać
Pod koniec wakacji spędziliśmy na Obgadajmy poezję naprawdę sporo czasu z Andrzejem Bursą. Wszystko to ze względu na premierę Dzieł (prawie) wszystkich pod redakcją Wojciecha Bonowicza. Najnowsze wydanie wierszy, dramatów oraz kawałków prozatorskich jednego z najbardziej rozpoznawalnych poetów wyklętych mogło rzucić dla wielu czytelników zupełnie nowe światło na twórczość Bursy. Jednym z wierszy pomagających odkryć jego inne oblicze są Liście. Jasne, nadal pełne brutalności, bezkompromisowości i smutku, ale za to jakie piękne i liryczne!
Wiersze o jesieni? Bez Staffa się nie obędzie
W tym akurat miejscu nie potrzeba dłuższych wstępów i prezentacji, w temacie „wiersze o jesieni” dla Leopolda Staffa i jego utworu Deszcz jesienny zawsze znajdzie się miejsce. Wśród ludzi obytych z polską literaturą nawet w stopniu minimalnym ciężko byłoby bowiem znaleźć osobę, która po usłyszeniu o szyby deszcz dzwoni nie zaczęłaby miarowo bębnić palcami w najbliższy blat i kończyć słów refrenu.
W celach reprezentacyjnych – ostatnia strofa. Pierwszą część wiersza łatwo znaleźć w internecie albo… wypowiedzieć z pamięci
Lek na jesień? Tylko Broniewski!
Klasyka jest dobra na wszystko – napisała pod ostatnim jesiennym wierszem wrzuconym na Obgadajmy poezję Pani Jadwiga Olbrycht. Podobnie jak Mistrz Ildefons jesieni jestem amator, ale doskonale rozumiem, że na porę mgieł i słoty potrzebować może ktoś odtrutki. Jeśli klasyka to faktycznie panaceum, najlepszym środkiem na jej podanie będzie Wiersz przeciwjesienny Władysława Broniewskiego. Tęskniącego akurat za Polską i za rodziną, próbującego ukojenie znaleźć w poezji.